środa, 1 kwietnia 2015

od Alexii - CD Strzałki

- Vincent White, duch, nawiedza chatę niedaleko cmentarza. Mam dużo na głowie, więc lepiej się streszczaj i powiedz mi co o nim wiecie
Pfy, a ja to niby nie mam? No jak na razie nie mam, ale wreszcie jakieś zajęcie. Poderwałam się z krzesła i oparłam ręce na blacie biurka.
- A co tak zależy ci, aby dowiedzieć się na jego temat?
- To nie powinno cię obchodzić. Przejdź do rzeczy ... - wzrokiem to on od razu mógłby zabić
- Junior ... - zaczęłam spoglądając w złote oczy chłopaka, wyglądał na młodszego ode mnie, więc bez "pana" się ujdzie - A co ci tak spieszno?
Chłopak prychnął, dając mi do zrozumienia, że mam wreszcie przejść do rzeczy. Usiadłam z powrotem na krześle i odpychając się od biurka podjechałam do okna.
- Znasz jego imię wiesz gdzie można go często spotkać. Co jeszcze chcesz o nim wiedzieć? Wiesz nie jest zbytnio gościny, bo ile razy Kaya ... ta brunetka co ją już widziałeś, poszła do niego próbując z nim się jakoś dogadać ten wywalał ją, raz nawet próbował opętać
- Yhm ... coś jeszcze? - uniósł brew do góry
- Jego wygląd cię zbytnio nie zadowoli. Zakrwawiona szata, brak ciała w niektórych miejscach, ale chyba na tobie to nie zrobi wrażenia - stwierdziłam widząc minę chłopaka - No dobra, ja ci powiedziałam trochę o nim to ty mów po co były ci te informację
- Wychodzę!
Stałam jak słup wpatrując się w postać, od tak sobie wyszła. Może to jakiś krewny tego ducha czy ktoś? Tak jak szybko przyszedł, tak szybko wyszedł. Sięgnęłam po swoją torbę i za chwilę byłam gotowa do wyjścia.
- A ty gdzie?! Dopiero przyszłaś?! - krzyknął Will zastawiając mi drogę
- Zejdź mi z drogi łajzo! - przelazłam przez niego bez jakichkolwiek dolegliwości, które powinny po chwili nastać
Jak tu wrócę będą musiała później wszystkich ratować.
- Zajmij się nim! - rzuciłam do dziewczyny, która krzyknęła coś, że czemu to ona musi z nim znów zostać
Zamknęłam za sobą drzwi. No tak, chłopak miał jakąś wrodzoną szybkość czy co? Nie miałam zamiaru iść piechotą, trochę daleko było do cmentarza, a jak pojadę busem no to wysiądę praktycznie przed cmentarzem. Ale aktualnie nic o tej porze nie jeździło, no mówi się trudno. Przerzuciłam torbę przez ramię i zaczęłam swój marsz w stronę cmentarza. No więc godzinka drogi i już byłam na miejscu, usłyszałam jakieś hałas dobiegające z chaty obok cmentarza. Całe szczęście, że wszyscy tu przywykli do jakiś krzyków, a może i źle? Przeszłam prze pustą drogę i przez zarośla i już znalazłam się przed starą chatą, która była w opłakanym stanie. Od razu rozpoznałam głos chłopaka, który u nas wcześniej był. Chwyciłam się barierki, na moje nieszczęście od razu poleciałam wraz z nią na bok lądując w zaroślach. Super, oby żadnych robali tu nie było. W czasie gdy wstawałam dostrzegłam jak od tak sobie chłopak wychodzi z domu jak gdyby nic. Siedziałam cicho, skoro mnie nie zauważył to co się będę odzywać. Gdy oddalił się od domu skierowałam się do drzwi, tym razem wskoczyłam po schodach by znów nie czekała mnie niespodzianka taka jak zapadnięcie się starych stopni. Uchyliłam drzwi. Co on zrobił temu duchowi? Od razu się pojawi, a go nie było.
- Halo? Jest tu ktoś? - spytałam, ale jedynie odgłos wiatru mi odpowiedział
Wreszcie pozwolił się odesłać w zaświaty? Ten chłopak też jakoś mógł pomagać duchom? No nic, czas się stąd wynosić. Chwyciłam za klamkę, która praktycznie już odlatywała od drzwi i gdy uchyliłam je krzyknęłam zakrywając oczy. 
- Jestem straszniejszy od duchów? - znów ten chłodny głos chłopaka - Po co tu za mną przylazłaś? 
Cofnęłam ręce od twarzy i wsadziłam dłonie do kieszeni.
- Wiesz myślałam, że będziesz potrzebował pomocy ... - lekko się uśmiechnęłam, ale jak zwykle na daremno 
- To źle myślałaś
- Coś ty taki jesteś?! Zrobiłam ci coś czy co?! - krzyknęłam wymijając go i znów chwyciłam się za barierkę z drugiej strony
Tak moja pamięć tak bardzo pomocna, że w ostatniej chwili sobie przypomniałam, że drewno jest spróchniałe i gdybym nie została złapana przez chłopaka znów wylądowałabym na trawie ... i żeby umilić mój upadek na szkło. Chłopak puścił mnie i zszedł po schodach.
- Ej no powiedź coś - znów tak stałam jak słup wpatrując się jak oddala - Poczekaj!


<Strzałka?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani