Białowłosa dziewczynka rozejrzała się zachwycona po pokoju. Ze wszystkich stron otaczały ją wszelkiego rodzaju przedmioty. Od kapsli po kulki ze śniegiem łącznie. I wszystkie według niej były wspaniałe. Zrobiła kilka niepewnych kroczków w stronę półki. Ustawione na niej były pocztówki, nie które już bardzo stare, figurki, a także kilka ołowianych żołnierzyków. Były one najpewniej z różnych kompletów, gdyż część rwała się do walki, a reszta stała na baczność, najwyraźniej nie podzielając bojowego zapału kolegów. Dla Marcy takie miejsce było prawie rajem. Wypełnionym po brzegi ciekawymi przedmiotami, które co rusz przyciągały jej uwagę.
- A w co będziemy się bawić? - zapytała patrząc szeroko otwartymi z zachwytu oczkami na starszego ducha. Jego uśmiech poszerzył się nieznacznie.
- A w co byś chciała, Mädchen? - zapytał śpiewnie. Marceline zamyśliła się szukając pomysłu na zabawę. Nagle jej oczy rozbłysły wesołymi ognikami.
- Wiem! - uśmiechnęła się zadowolona. - Pobawmy się w принятие чая! - dokończyła, wtrącając rosyjskie słówko. Na twarzy gospodarza dostrzegła jednak niezrozumienie. - Znaczy się...w herbatkę.- wytłumaczyła. Wyższy duch przyklasnął ze śmiechem.
- Dobrze! Dawno się w to nie bawiłem! - ucieszył się. Mała przechyliła główkę i mocniej ścisnęła pluszowego króliczka.
- Bonnie też może się bawić, prawda? - zapytała, na co duch pokiwał głową. Już po chwili ściągał z jednej półki lalki. Ich białe twarzyczki i kolorowe ubranka były z lekka przykurzone, ale nadal zachwycały swoją urodą.
- Jak się nazywasz, Mädchen? - spytał patrząc na nią ciekawsko.
- Marceline. - odparła. - A ty? - dodała po chwili.
- Alter. - odpowiedział życzliwie, otrzepując sukienki zabawek z kurzu. Dziewczynka przycupnęła na ziemi obserwując poczynania nowego znajomego.
- Czemu jesteś sam? - zapytała nagle, nie bacząc czy jest to zgodne z zasadami dobrego wychowania.- Jesteś bardzo zabawny! Powinieneś mieć dużo znajomych. - dodała z zamyśleniem. Duch wzruszył lekko ramionami nie tracąc dobrego humoru.
- Nie wiem. Może po prostu nie lubią przychodzić do kościołów? - odparł wesoło. - A ty, Marceline? Nie masz przyjaciół? - zadał to samo pytanie. Białowłosa zapowietrzyła się lekko.
- Kiedyś mnie odwiedzali, ale teraz już nie. Z resztą i tak ich nie lubiłam. Szybko umierali. - mruknęła wstając. - Ale wiesz, ja mogę być twoją nową przyjaciółką! Będę cię odwiedzać, i przyniosę ci kulkę śnieżną mojej mamy! Chcesz? Jest bardzo ładna. A w środku jest domek, z choinką. Kiedyś się nawet świeciła, ale teraz trzeba wymienić baterię. - mówiła szybko podekscytowana możliwością zdobycia nowego kolegi.
< Alter? Chcesz kulkę śnieżną? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz