piątek, 5 czerwca 2015

Od Saszy - CD. Arlo

Sasza stał na jasnym korytarzu w szpitalu. Obok niego przechodzili ludzie, lekarze w nieskazitelnych kitlach i pielęgniarki. Rozejrzał się w okół nie wierząc własnym oczom. Czemu to miejsce jest pełne życia? Przecież, to wszystko powinno być martwe.
- Jej, już się nie mogę doczekać aż zobaczę braciszka! - usłyszał głos małej dziewczynki. Już po chwili dostrzegł czerwoną sukienkę i włosy związane w dwa kucyki.
- A gdzie jest twój braciszek? - usłyszał własny głos. Powoli ruszył w stronę dziecka.
- Ty do mnie mówisz? - mała wykrzywiła twarz w grymasie złości sprawiając, że zatrzymał się w połowie drogi. - Przecież ty nie istniejesz. - dodała pogardliwie. Poczuł jak oblewa go zimny pot. Zrobił chwiejny krok w jej stronę.
- Przecież tu jestem. Istnieję! - krzyknął ogłupiały irracjonalnym przerażeniem.
- Mówiące trupy nie istnieją. - sarknęła. Poczuł jak jego organizm drętwieje, a do świadomości wdarło osobliwy huk. Sasza zerwał się gwałtownie siadając na łóżku. Już po chwili oprzytomniał rozbudzając się całkowicie. Równie szybko dostrzegł siedzącego obok niego Arlo. Czarnowłosy oddychał nierówno, najwyraźniej nie mając pojęcia co się w okół niego dzieje. Alba poczuł jak zimna dłoń zaciska się na jego żołądku.
- Arlo! Arlo, co się dzieje? - odezwał się łagodnie dotykając ramion znajomego. Ten wydał z siebie jedynie przeciągły jęk zaczynając dygotać co wprawiło Saszę w jeszcze większy popłoch.
- Arlo! - zawołał przerażony. Obrócił niższego ducha twarzą do siebie, patrząc na oczy zaszklone strachem. - Uspokój się. Wszystko dobrze. Nie jesteś przecież sam. - mówił starając się go uspokoić. Po chwili przyciągnął Coena do siebie, nie wiedząc co innego mógłby w tej sytuacji zrobić. Przytulił go, wtulając twarz w czarne kosmyki. Czuł jak serce chłopaka bębni szybko w piersi, czuł jak bardzo sztywne są jego mięśnie. I ani trochę mu się to nie podobało.
- Cichutko...już wszystko dobrze...nic ci nie grozi. - powtarzał cicho, starając się jakoś uspokoić czarnowłosego. W końcu zamarł w bezruchu jednocześnie gładząc lekko plecy znajomego chcąc mu dodać otuchy.

< Arlo ? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani