- Saszka? – usłyszał głos znajomego. Białowłosy podciągnął
nogi pod brodę.
- Wyłącz to. Proszę. – wyszeptał. Czarnowłosy popatrzył na
nadal męczonego chłopca z nagrania.
- Ale przynajmniej wytrzymałeś połowę. – mruknął po czym
wyjął starą kasetę. Wstał chwiejnie aby odnieść ją z powrotem na miejsce. Zaraz
potem ponownie usiadł obok Alby. Sasza zawahał się przez moment, potem jednak
wtulił się w Coena. Ten przytulił go pozwalając, żeby białowłosy oparł swoją
głowę na jego ramieniu.
- Przepraszam. – powiedział cicho nie podnosząc wzroku na
znajomego.
- Teraz twoja kolej. Czemu się zaćpałeś? Kim jest Jura? –
zapytał. Sasza przymknął oczy najpierw zastanawiając się jakiej może użyć
wymówki. Jednak żadna nie przychodziła mu do głowy. Z drugiej strony był to
winien znajomego. Ale czy nie wyjdzie na małego egoistę, który po prostu się
załamał gdy życie zaczęło pluć mu w twarz? Mimo to zaczął mu opowiadać. Mówił
cicho, ale tak aby Arlo był w stanie go usłyszeć. I podczas zwierzenia ani razu
nie spojrzał mu w oczy. W końcu skończył, jakże przejmującą historię swojego
życia i zamilkł.
- Kochasz Jurę, Saszka? – zapytał tamten.
- Nie, teraz chyba myślę że to było bezsensu. Mam do niego
żal. – powiedział ostrożnie, jednak zgodnie z prawdą. Zaraz po tym prychnął.
- Nie został mi nikt bliski. Przez tyle lat siedziałem
zamknięty w szpitalu bojąc się, kompletnego zapomnienia. To głupie, prawda? –
rzucił. Odsunął się trochę od Arlo, po czym oparł się o fotel. Odchylił głowę
do tyłu i zakrył twarz ramionami. – Myślisz, że ktoś będzie chciał być mi bliski?
To dziwne, bo znam cię krótko. A mimo to chciałbym, żebyś to był ty. –
powiedział nagle nawet nie myśląc nad wypowiedzianymi słowami. Zapadła cisza, a
Sasza dopiero po chwili zrozumiał co wyznał. Przygryzł wargę zaniepokojony
własnymi słowami. W duszy obiecał sobie, że już nigdy się nie spije.
Doprowadzanie się do stanu w którym po prostu mówił to co czuje brzmiało
ciekawie, jednak wolał mieć wszystko pod kontrolą.
- Wiesz, co? Możesz o tym zapomnieć. Nie powinienem mówić
takich rzeczy. – powiedział w końcu.
Usłyszał jak czarnowłosy zbliża się do niego, a zaraz potem poczuł jego oddech
na twarzy. Mimowolnie przeszedł go przyjazny dreszcz. Arlo odsunął jego ramiona
zmuszając go do pokazania twarzy. Sasza zamrugał i spojrzał w oczy znajomego
co wywołało w nim tylko chęć ponownego schowania
się. Mimo to nie był w stanie nawet drgnąć. Na policzki wpłynął mu rumieniec.
< Arlo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz