środa, 19 sierpnia 2015

od Arlo - CD Saszy

Arlo nigdy nie lubił opowiadać o sobie. Nigdy. Odkąd nauczył się składać poprawne gramatycznie zdania, nie znalazł nikogo, komu chciałby się zwierzać. Być może było to powodowane faktem, że nigdy jakoś specjalnie nie zwracał większej uwagi na otaczających go ludzi - tak za życia, jak i po nim. Ba, po śmierci zaczął mieć ich wręcz głęboko w dupie. Podobnie zresztą traktował większość duchów, które zdążyły już stanąć na jego drodze; prawie dokładnie tak samo, z tą jedną jedyną różnicą, że większość z nich nie miała ochoty obcować z młodym Coenem dłużej niż parę minut, czego zdawał się kompletnie nie rozumieć.
Chłopak wbił spojrzenie żółtych oczu w zajmującego miejsce na podłodze przed nim Saszę. Chciał się uśmiechnąć, ale po raz pierwszy w życiu wyszedł mu z tego tylko brzydki grymas.
- A co jeśli odmówię? - spytał opryskliwie, krzyżując ręce na piersi z zaciętą miną upartego pięciolatka. Albinos wzruszył ramionami, a Arlo dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego jak blisko siebie siedzą. To samo w sobie zupełnie mu nie przeszkadzało; przeszkadzał za to fakt, że wcześniej zupełnie nie zwrócił na to uwagi, czy też raczej - w ogóle nie zauważył. Najwyraźniej rzeczywiście wypili trochę za dużo, skoro zmysły i mózg Coena działały z aż tak dużym opóźnieniem. Duch zupełnie nie był przyzwyczajony do takich sytuacji, bo - podobnie zapewne jak Sasza - nieczęsto miał okazję do upijania się w trzy dupy, szczególnie od kiedy przestał być osobą w stu procentach materialną. Albo w ogóle osobą. Zmarszczył nos z niezadowoleniem.
- Dobra - rzucił, wstając. Zachwiał się niebezpiecznie gdy tylko stanął na nogi, ale udało mu się odzyskać równowagę, a po chwili nawet przemierzyć te parę metrów dzielących go od okna i przeciwległej ściany i nie runąć przy tym jak długi na podłogę tylko dlatego, że potknął się o własne buty. Kucnął ze zmęczonym westchnieniem i zaczął grzebać w ustawionym w kącie pokoju starym kartonie.
Po przekopaniu się przez tony niepotrzebnych nikomu papilotów, które Arlo trzymał z sobie tylko znanych powodów, znaleziona na samym dnie kartonu kaseta została umieszczona w podłączonym do telewizora starym magnetowidzie i odpalona równie starym pilotem. Arlo z kolei opadł ciężko na podłogę obok Saszy, wyciągnął przed siebie nogi i oparł plecami o znajdujące się za nimi łóżko, przymykając oczy i czekając, aż wiekowy film wreszcie zaskoczy. Właściwie sam nie wiedział czemu wciąż go nie wyrzucił - przywodził tylko same najpaskudniejsze wspomnienia. Ale prościej było pokazać niż opowiedzieć.
- Zobaczysz zaraz, Saszka - odezwał się po chwili ciszy. - Najpiękniejsze chwile mojego dzieciństwa. Spędzonego w dużej mierze w piwnicy, na planie... jak to się teraz ładnie mówi? Filmów o tematyce pornografii dziecięcej.


<Ja przepraszam za to coś na górze, ale jestem zmęczona i na więcej mnie dziś nie stać.>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani