poniedziałek, 6 lipca 2015

Od Saszy - CD Arlo

Sasza powoli skinął głową. Skoro i tak już opuścił szpital, to równie dobrze mógł pójść dalej. Wstał nie puszczając dłoni Arlo.
- Chodźmy. – powiedział, pozwalając prowadzić się czarnowłosemu. Ruszyli nie spiesznie pustą alejką. Chłodny, nocny wiatr delikatnie szarpał ich włosy. Przez ciszę przebijał się odległy szum miasta i odgłos świerszczy. Wszystko to sprawiało, że wokół nich powstawała swoistego rodzaju muzyka. Cicha, delikatna i w pewnym stopniu pocieszająca. Alba uśmiechnął się prawie niedostrzegalnie, czując dziwną do opisania lekkość. Nie był sobie w stanie przypomnieć, kiedy ostatnio odczuwał coś takiego. Pewien był tylko jednego. Podobało mu się to. Podobał mu się chłodny podmuch owiewający bladą twarz, brak zwykłego ciężaru na ramionach, dźwięki otoczenia i ciepły dotyk dłoni Arlo. Po chwili wyszli z niewielkiego spokojnego otoczenia szpitala, trafiając na ciemną uliczkę. W kilku oknach paliło się światło, jednak w porównaniu do miast, zaludnienie tutaj było bardzo małe. Arlo skręcił kilka razy docierając do ponurej ulicy, najwyraźniej całkiem opuszczonej. Nad niższymi budynkami górował wysoki hotel. Już z tej odległości budził respekt i poczucie mniejszości. Sasza przechylił lekko głowę obrzucając opustoszałą ulicę ciekawskim spojrzeniem. Właściwie cieszył się, że nie spotkali nikogo na swojej drodze. W końcu dotarli do wejścia hotelu. Albinos przystanął na chwilę obserwując budowlę niepewny jak powinien się czuć.
Dwuskrzydłowe drzwi skrzypnęły cicho gdy czarnowłosy je popchnął. Środek budynku wyglądał jak sceneria jakiegoś horroru, co wcale nie było takie dziwne. W pomieszczeniu panował mrok, rzeczy były porozrzucane w różnych miejscach. Mimo to, miejsce przypadło Albie do gustu. Przyzwyczajony do chłodnego, szpitalnego porządku, który w większej części pozostał w swoim pierwotnym stanie, po cichu zachwycił się panującym tu chaosem.
- Hej, Szaszka. Tędy. – powiedział Arlo, ciągnąc go w stronę dużych schodów prowadzących na piętro. Droga do pokoju niższego ducha przypominała Saszy labirynt, choć równie dobrze ktoś mógłby to powiedzieć o długich korytarzach jego szpitala. Białowłosy rozglądał się szukając jakiś charakterystycznych punktów jednak nie był w stanie nic dostrzec. Drzwi wyglądały dla niego identycznie, a numerki pokoi albo były nieczytelne po ciemku, albo w ogóle ich nie było. W końcu dotarli na miejsce. Pokój Arlo był zupełnie inny niż reszta hotelu. Wnętrze było dobrze oświetlone, w środku znajdował się także nowoczesny sprzęt. Sasza rozejrzał się oszołomiony po pomieszczeniu, oglądając ekran telewizora, komputer, a także konsolę.
- I jak Saszka? Podoba ci się tutaj? – zapytał czarnowłosy zawieszając mu się na szyi. Białowłosy objął go, przytulając lekko.
- Tak. Jest przyjemnie i jasno. – powiedział uśmiechając się prawie niezauważalnie. Przez chwilę stali w bezruchu, aż w końcu Arlo stanął na palcach, jednocześnie zmuszając Albę do pochylenia głowy. Pocałował go delikatnie, sprawiając, że świat przed oczyma albinosa przyjemnie zawirował. Zaraz potem oderwał się od niego, chwytając blade dłonie w swoje ręce. Zaśmiał się głośno ciągnąc znajomego w stronę konsoli.
- Chodź Saszka! Pogramy razem w coś? – zawołał puszczając go, tylko po to by złapać pady.
- Ale ja nie umiem… Nigdy nie grałem…- zaczął ostrożnie albinos. Czarnowłosy jednak nie przejął się tym zbytnio.
- Nauczę cię. – zapewnił z uśmiechem, wciskając mu w dłonie kontroler.
- Skoro tak mówisz… - odparł białowłosy uśmiechając się lekko.

< Arlo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zaczarowani